ja o zdrowie wasze dbam, ale nie zupełnie sam. W owocach i warzywach moc tkwi tajemnicza. Często je spożywać to dobry obyczaj. Zjadaj je ze smakiem A silny się staniesz. Nigdy cię choroba Żadna nie dostanie. O swoich zaletach Każdy z nich opowie. Wszak ich zadaniem jest dbać o nasze zdrowie. ARBUZ – MACIEK Okrągły arbuz przypominam: Życiorys. Św. brat Albert Chmielowski - Adam Bernard Hilary Chmielowski - urodził się 20 sierpnia 1845 r. w Igołomi koło Krakowa. Był najstarszym z czwórki dzieci Wojciecha i Józefy. Jako osiemnastoletni student Szkoły Rolniczo-Leśnej w Puławach brał udział w powstaniu styczniowym. W przegranej bitwie pod Mełchowem został ranny zrobil Oliver Andra W 1884 r. wrócił do Krakowa, gdzie poświęcił się służbie bezdomnym i opuszczonym. Wyniesienia Brata Alberta do chwały ołtarzy, zarówno beatyfikacji (1983 r. w Krakowie), jak i kanonizacji (12 listopada 1989 r. w Rzymie) dokonał Ojciec Święty Jan Paweł II. Albercie Chmielowskim (fragment homilii kanonizacyjnej z 12 listopada 1989 roku): A oto Brat Albert. Postać tak mocno wpisana w dzieje Krakowa, narodu polskiego, w dzieje zbawienia. 17410 좋은 평가 이 답변 질문에 대한: "scenariusz dla moich sąsiadów ulub - Myslovitz | Scenariusz dla moich sąsiadów"? 자세한 답변을 보려면 이 웹사이트를 방문하세요. 4105 보는 사람들 Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd Nợ Xấu. Tajemnice Eucharystii w parafii Wniebowzięcia w Bielawie 10 czerwca 201811 czerwca 20180 W niedzielne popołudnie 10 czerwca Ewangelizacyjna Grupa Teatralna ze Świebodzic udała się do parafii Wniebowzięcia NMP w Bielawie, gdzie wystawiła misterium „Tajemnica Eucharystii” wyreżyserowane na podstawie wizji Cataliny Rivas. Wnętrze neogotyckiej świątyni, wypełniła zarówno grupa parafian, na czele z gospodarzem ks. prał. Stanisławem Chomiakiem, jak i dostrzec można było także wielu przyjezdnych gości. Scenariusz przedstawienia jest oparty na słowach Matki Bożej i Pana Jezusa, przekazanych Catalinie Rivas. Jej oczami oglądamy mistyczną rzeczywistość 3 106 „Prawdziwy człowiek nie jest skupiony tylko na sobie” – szkoła ks. Jana Reca w Siedliskach realizuje jego duchowy testament. W kościele parafialnym w Siedliskach w kaplicy Miłosierdzia Bożego zabrzmiały dziś słowa św. Brata Alberta – „Ten jest dobry, kto chce być dobry. Nikt nie idzie do nieba sam”. Na scenie wystąpili uczniowie, absolwenci i nauczyciele Zespołu Szkół im. ks. Jana Reca w Siedliskach. Przez przeszło dwa miesiące przygotowywali sztukę o św. Bracie Albercie, aby biorąc udział w konkursie „Mój szkolny kolega z misji” zebrać pieniądze na fundusz misyjny Ad Gentes. Jak powiedział przed przedstawieniem dyrektor szkoły Wiesław Job „w powstanie tego spektaklu zaangażowali się nie tylko nauczyciele, uczniowie i absolwenci naszej szkoły, ale także parafialna Grupa Apostolska. Dzięki życzliwości proboszcza parafii ks. Władysława Skoczenia mogliśmy wystawić to tu, w kaplicy. Sceny użyczyło Sołectwo Sędziszowa, nagłośnienia Orkiestra Dęta przy OSP w Siedliskach, mikrofonów i strojów ludowych – Gminne Centrum Kultury w Bobowej. Nad przygotowaniem przedstawienia czuwały opiekunki Szkolnego Koła Wolontariatu panie: Barbara Sowa i Elżbieta Ligęza„. Ks. Paweł Zawiślan przypomniał widzom czym jest fundusz Ad Gentes. Powiedział również kilka słów o pracy misjonarzy i o sylwetce św. Brata Alberta. Teatr nazwał się Amatorskim, jednak w niecałą godzinę w profesjonalny i bardzo wzruszający sposób przedstawił, na czym polega sens niesienia pomocy drugiemu człowiekowi. „Trzeba być dobrym, dobrym jak chleb…” – śpiewał zespół młodzieżowy, który prostymi i pięknymi piosenkami oazowymi wprowadzał w nastrój kolejnych scen. Razem ze zgromadzoną licznie publicznością mogliśmy obserwować spotkanie malarza Adama Chmielowskiego z bezdomnymi w krakowskiej ogrzewalni, oglądać jego przemianę i dojrzewanie do zakonnego życia, podsłuchiwać rozmów krakowskich przekupek o jego bezinteresownej pomocy nędzarzom. Poniżej relacja fotograficzna z tego wydarzenia. Obsada: AKTOR1 – Paweł Szura, AKTOR2 przyjaciel Chmielowskiego – Paweł Marszał, AKTOR3 – Radek Zieliński, AKTORKA1 – Renata Rzepka, AKTORKA2 – Anna Motyka, AKTORKA3 – Karolina Fryczek, ADAM Chmielowski – Michał Chronowski, GŁOS – ks. Paweł Zawiślan, PRZEKUPKA Sójkowa – Bożena Tarsa, PRZEKUPKA Martowa- Magdalena Przetacznik, PRZEKUPKA Ostapowa- Elżbieta Ligęza, MŁODY CZŁOWIEK Lewicki – Kacper Pruś, BEZDOMNY Izydor – Michał Kmak, BEZDOMNY Antoni – Kacper Semla, BEZDOMNY Błażej – Jakub Mucha, BEZDOMNY Teodor – Patryk Żaba, BEZDOMNA Stefania – Jolanta Ziomek, BEZDOMNA Zofia – Sabina Martuś, BEZDOMNA Wanda – Celina Cisoń, BEZDOMNA Tekla – Anna Sarkowicz. ZESPÓŁ wokalno-muzyczny w składzie: Michalina Truchan, Joanna Szczerba, Aleksandra Gryzło i Franek Gromniak. Scenariusz i reżyseria: Barbara Sowa, Scenografia, rekwizyty, kostiumy: Elżbieta Ligęza, Jan Tarsa, Kamil Motyka Muzyka, Dźwięk, Światło: Mikołaj Sowa, Adrian Zieliński, Grzegorz Wiejaczka Reklama: Dawid Kogut Fot. Paweł Szymanek Scenariusz został napisany na obchody rocznicy Odzyskania Niepodległości przez Polskę. Aby uniknąć tradycyjnego schematu patriotycznego apelu, wybrano pewien zakres problematyki i skupiono się wyłącznie na Mazurku Dąbrowskiego. Tekst zawiera informacje z historii powstania Pieśni, wzmianki o tle historycznym, teksty literackie o charakterze patriotycznym, wypowiedzi młodzieży o Ojczyźnie. Zaznaczono w nim elementy muzyki, scenografii, wpleciono projekcję obrazów. SCENARIUSZ UROCZYSTOŚCI Z OKAZJI ROCZNICY ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOŚCI11 listopada 2002Scenografia: barwy narodowe Polski. Nazwiska: Jan Henryk Dąbrowski, Józef Wybicki, Karol Kniaziewicz, Michał Wielhorski-godło Polski-biało-czerwone kwiaty-ekran-rzutnik, slajdy z krajobrazami Polski1. Wprowadzenie sztandaru Narrator 1. (Paweł)Zwykle śpiewamy tylko jedna zwrotkę hymnu. Dziś mamy okazję wspólnego odśpiewania wszystkich. Jesteśmy przecież Polakami. Uczcijmy więc w ten sposób tę pieśń najpierwsza w nowożytnej historii naszego kraju, najwierniejszą towarzyszkę niedoli i świadka wszystkich radosnych chwil, pieśń – symbol. (słowa hymnu na ekranie, podkład muzyczny, śpiew prowadzi grupa)Narrator 2. (Paulina)Czymże jest ta pieśń? Śpiewamy ją na każdej uroczystości państwowej, towarzyszy sportowcom na olimpiadach. Nie raz widzieliście, kiedy płakali słuchając Mazurka Dąbrowskiego. Dlaczego budzi on takie emocje? Cóż w nim takiego?Czy wiemy o nim wystarczająco dużo, jak na prawdziwych patriotów przystało?Myślę, że dzisiejszy dzień – Rocznica Odzyskania Niepodległości – jest doskonałą okazją do poznania dziejów polskiego hymnu narodowego – pieśni nadziei i was proszę o uwagę – dla najbardziej uważnych – niespodzianka!Narrator 1. (Tomek Cugier) – podchodzi do półki ze - (czyta definicję ze słownika)Narrator hymn państwowy najpierw był żołnierską pieśnią patriotyczną, potem w okresie niewoli wysunął się na czoło polskich pieśni narodowych, bo chociaż z mapy Europy zniknęło polskie państwo - istniał przecież Legionów Polskich zagrzewała Polaków do walki o wyzwolenie, a śpiewana przez formacje polskie, powstające zarówno w kraju, jak i za granicą, doczekała się licznych 2. (Alan) (otwiera słownik i czyta)Trawestacja - rodzaj parodii polegający na przeróbce utworu poważnego na komiczny, z zachowaniem charakterystycznych elementów kompozycji stylu i treści lub utwór będący taką długich latach niewoli i walk wyzwoleńczych Polska odzyskała niepodległość w roku 1918. Wróciła na mapę Europy jako niezależne, suwerenne państwo. Uznając znaczenie tej "prostej piosenki żołnierskiej" w roku 1926 ogłoszono "Pieśń Legionów polskich" oficjalnym Hymnem Państwowym Rzeczypospolitej Polskiej". W latach II wojny światowej, kiedy narodowi polskiemu groziła zagłada "Mazurek Dąbrowskiego" przypominał Polakom walczącym na wszystkich frontach, że „Jeszcze Polaka nie zginęła, kiedy my żyjemy".Narrator odrodzonej ludowej Ojczyźnie najwyższe władze w czerwcu 1948 roku potwierdziły, że "Mazurek Dąbrowskiego” jest oficjalnym hymnem narodowym i jak brzmiała pierwotna wersja pieśni - zwiastunki szybkiego powrotu do kraju i wyzwolenia ojczyzny z 3. (Zuzia) (podkład muzyczny – mazurek na harfie)"Jeszcze Polska nie umarła,kiedy my żyjemy,co nam obca moc wydarła,szablą marsz DąbrowskiDo Polski z ziemi włoski,Za twoim przewodemZłączem się z Czarniecki do PoznaniaWracał się przez morzeDla ojczyzny ratowaniaPo szwedzkim marsz............Przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę,Będziem Polakami,Dał nam przykład Bonaparte,Jak zwyciężać marsz Dąbrowski...Uczeń 4. (Agnieszka)Niemiec, Moskal nie osiądzie,Gdy jąwszy pałaszaHasłem wszystkich zgoda będzieI ojczyzna marsz...Już tam ojciec do swej BasiMówi zapłakany:Słuchaj jeno, pono nasiBiją w to wszystkich jedne głosy:Dosyć tej niewoliMamy racławickie kosyKościuszkę Bóg brzmią słowa zrodzone z potrzeby wolności. A droga do niej była długa i powstania kościuszkowskiego i trzeci rozbiór Polski w 1795 roku położył kres reformom społecznym, zmierzającym do naprawy Rzeczypospolitej Polskiej i dążeniem patriotów do uratowania jej niepodległego bytu. Do tych, którzy nie zwątpili w możliwość odzyskania niepodległości należeli: generał Jan Henryk Dąbrowski, poseł Józef Wybicki, prawnik Franciszek Barss, generał Michał Wielhorski i wielu innych, którzy przedostali się potajemnie z kraj do porozumieniu z innymi patriotami generał Jan Henryk Dąbrowski zaproponował rządowi francuskiemu utworzenie Legionów Polskich. Bonaparte, mający trudności z naborem do armii, powierzył Dąbrowskiemu misję przeprowadzenia zaciągu Polaków do Legionów Polskich posiłkujacych Dąbrowski - nie zawiódł. Do Mediolanu - stolicy Rzeczypospolitej Lombardzkiej, gdzie mieściła się kwatera główna Legionów, przybywali pierwsi ochotnicy. Wkrótce Dąbrowski miał pod swoją komendą siedem tysięcy ludzi. Przywdział żołnierzy w polskie granatowe mundury, z wyłogami w kolorach odmiennych dla każdej formacji i zaczął z nich tworzyć karną i wyćwiczoną Francji przybyło wielu polskich oficerów, a wśród nich przyszły twórca Pieśni Legionów - Józef najmłodszych lat odznaczał się gorącym patriotyzmem, a żywy temperament rzucał go w wir wypadków ściśle wiążąc losy wielkiego Polaka ze prawą zagrożonego kraju. Józef Wybicki był prawnikiem, posłem na sejm, dyplomatą, pisarzem, poetą, dramaturgiem, publicystą i dla ojczyzny i narodu. O matce ojczyźnie tak pisał w swojej operze "Polka"Uczeń 4. (Agnieszka) (podkład muzyczny – polonez Chopina)Matki ojczyzny miłością zajęciOdważmy życia, by ją można dawny Polak, co nie pragnął więcejTylko żyć wolnym i wolnym właśnie Wybicki oddany przyjaciel Dąbrowskiego stał się także współtwórcą Legionów. 16 kwietnia 1707 roku napisał odezwę "Do wszystkich współrodaków w kraju", nawołującą, by w zgodzie i jedności czynili starania o odzyskanie niepodległości spotkał się z Dąbrowskim w Reggio- Emilia, powitany zarządzonym na jego cześć przeglądem wzruszyła defilada polskich żołnierzy w narodowych mundurach. Zachwyciła go orkiestra pułkowa, która zagrała "Marsza dla Legionów polskich". W kilka dni po defiladzie Napoleon rozkazał Dąbrowskiemu przenieść kwaterę do Mediolanu. Na wieść o tym władze miasta Reggio-Emilia postanowiły pożegnać uroczyście generała. Ta podniosła atmosfera natchnęła Wybickiego. Pragnął dać wyraz uczuciom nadziei, jakie wiązano z Legionami Polskimi, a także uczcić ich przez siebie pieśń zaśpiewał Wybicki na owym pożegnalnym zebraniu starszyzny legionowej. Została przyjęta z gorącym aplauzem. Proste słowa i swojska melodia od razu przypadły do serca nie tylko oficerom ale i żołnierzom. Nie przypuszczał zapewne generał w dniu, kiedy pierwszy raz usłyszał Mazurka z ust jego twórcy, a swego przyjaciela, ze rozsławi on po wsze czasy jego ta stała się pokrzepieniem wszystkich polskich serc, zachętą do wytrwania, wezwaniem do walki. Maria Wysłuchowa, publicystka i dziennikarka pod koniec XIX wieku pisze:Uczeń 2. (Daria) (Sonata księżycowa)Leci ta pieśń cudna (...) przez góry na północ. Nie zatrzymać jej czatom granicznym ani murom, nie uwięzić czarodziejki! Wróciła do ojczyzny i uwija się niby jaskółka. Leje balsam kojący w duszę starca, zapala serce młodzieńca wichrem błyskawicznym, unosi go pod słoneczne niebo Italii, na pola bitew. By siła zbrojna Legionów wciąż Mazurek Dąbrowskiego w arystokratycznych salonach, szlacheckich dworkach, mieszczańskich domach i chłopskich jak to bywa z każdą popularną pieśnią, również i ta miała już od początku wiele różnych odmian i parafraz – żartobliwych, poważnych. Niektóre zmiany zachowały się do melodię Mazurka powstały piosenki śpiewne przez 5. (Kamila)(podkład hymnu na cymbałach)Już to ziomek pilnie słucha,Czy taraban ryczyWalecznego pełen duchaKażdy moment marsz DąbrowskiZ ziemi włoskiej do Polski,Przyłączyć się radaTysięczna Polaka, czy SarmatyBedziem imię nosićByle w gronie naszych bratyMiłą wolność marsz DąbrowskiZ ziemi włoskiej do polskiNaród na cię czekaPrzyjdź z prawem innej pieśni Młodzieży, napisanej przez Adama Boruckiego czytamy:Uczeń 2. (Alan)(podkład na dzwonkach)Jeszcze Polska nie zginęłaKiedy młodzież młodość nie minęłaGdy w niej serce marsz młodzieżyPrzodem – jak twoim przewodemBędziem znów Mazurkowi złożyli Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Zygmunt Krasicki, którzy w swych utworach uwiecznili legendę Mazurka stulecie narodzin Mazurka Stanisław Witkiewicz na obchodach w Krakowie powiedział: „Jeszcze Polska nie zginęła” to najświętsze i najdonioślejsze słowa, jakie od stu lat usta polskie I wojny światowej ożywił nadzieje Polaków na odzyskanie niepodległości. Trzy państwa zaborcze wystąpiły przeciwko sobie. W szeregach ich armii, przyodziani w obce mundury stanęli naprzeciw siebie Polacy. Edward Słoński w wierszu „Ta, co nie zginęła” pisał:Uczeń 4. (Denis)(podkład muzyczny Chopina)Rozdzielił nas mój bracie zły los i trzyma dwóch wrogich sobie szańcach patrzymy śmierci w okopach pełnych jęku, wsłuchani w armat huk,Stoimy na wprost siebie: ja – wróg twój, ty – mój płacze, ziemia płacze, świat cały w ogniu dwóch wrogich sobie szańcach stoimy ja i wciąż na jawie widzę i co noc mi się śni,Ze ta, co nie zginęła, wyrośnie z naszej koniec wojny propozycji na temat wyboru hymnu narodowego było wiele, między innymi: pieśń „Boże cos Polskę”, „Warszawianka”, „Rota”. Większość społeczeństwa opowiedziała się jednak za Mazurkiem hymnu narodowego rozstrzygnęła się dopiero w kilka lat po odzyskaniu niepodległości. Tekst i melodia hymnu została ogłoszona jako oficjalny hymn narodowy w 1927 odpowiedzieć sobie na pytanie, co znaczy być Polakiem – patriotą i dlaczego nasz hymn budzi w nas takie co na ten temat sądzą wasi rówieśnicy:( w trakcie przezrocza)(Weronika) (Pożegnanie ojczyzny – Polonez Ogińskiego)Moja ojczyzna jest dla mnie przede wszystkim domem, krajem mojego dzieciństwa. Tutaj się wychowywałam i mieszkam. Nie wyobrażam sobie, przynajmniej teraz, życia gdzieś za granicą, z dala od korzeni i rodziny. W Polsce mieszkam od urodzenia. Od samego początku uczyłam się o moim kraju, jak nasi przodkowie walczyli w obronie naszej ojczyzny, z wiarą w lepszą przyszłość i niezależność. Szanuję mój kraj, jestem dumna, ze jestem Polką i ze Polska to moja ojczyzna. (Kuba)Dla mnie krajem ojczystym jest Rzeczpospolita Polska. W niej się urodziłem z rodziców będących Polakami. Jestem pełnoprawnym obywatelem Polski, wobec tego obowiązująmnie wszelkie prawa i obowiązki tego kraju. Uczę się w polskiej szkole w ojczystymjęzyku. Poznaję tradycję oraz historię narodu polskiego, po to, aby mieć świadomość natemat tego, co mnie łączy z tym państwem i narodem. Jestem wychowany zgodnie zpolską tradycją i obyczajami. Bycie Polakiem to dla mnie przekazywanie z pokolenia napokolenia rodzinnych, kulturowych i narodowych tradycji; to także legitymowanie się flagączy godłem narodowym poza granicami Polski, to także uczenie języka polskiego ludziinnej narodowości. Bardzo podoba mi się sentencja Seneki, która brzmi: "Ojczyznę kochasię nie dlatego, że wielka, ale dlatego, że własna".(Ania Kubera)Kraj ojczysty jest dla mnie domem, w którym. zawsze czuję się _bezpiecznie. Wiem, że jeżeli byłabym zmuszona wyjechać poza granice państwa, tęskniłabym i nie czułabym się dobrze. W Polsce mam rodzinę i wielu przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć. Tu mieszkam, uczę się i wychowałam. Wiem, ze zawsze mogę szczęśliwa powracać z podróży do ojczyzny. (Klaudia)Dla mnie jako patriotki mój kraj jest miejscem, gdzie się urodziłam i wychowuję. Staramsię godnie reprezentować jego barwy, w każdym zakątku bronić go. Flaga Polski jest dla mnie światełkiem na końcu ciemnego tunelu, a hymn "Mazurek Dąbrowskiego" - głosem, który mną pokieruje, gdy nie będę mogła się odnaleźć. Znaczy to dla mnie tyle, ile to, kim jestem. Urodziłam się w Polsce, moi rodzice są Polakami i moje dzieci będą Polakami. Polska jest moim domem. Tu mieszkam, uczę się, bawię i robię wszystko to, na co mam ochotę. Bycie Polką znaczy dla mnie bardzo dużo. Wiem skąd pochodzę. Nie jestem byle kim. Polska jest czymś i ja jestem kimś. Polska jest moją matką. Jeśli coś dotyczy jej, to tak samo jakby dotyczyło czym dla was jest Polska? (piosenka – śpiewa zespół z 6a z muzyką)Pytasz mnie, co właściwie cię tu trzyma,Mówisz mi, że nad Polską szare mnie, czy rodzina, czy dziewczyna,I cóż ja, i cóż ja odpowiem ci?Może to ten szczególny kolor nieba,Może to tu przeżytych tyle to ten pszeniczny zapach chleba,Może to pochylone strzechy Może to przeznaczenie zapisane w gwiazdach,Może przed domem ten wiosenny zapach bzów,Może bociany co wracają tu do gniazda,Coś, co każe im powracać to zapomniana dawno gdzieś muzyka,Może melodia, która w sercu cicho brzmi?Może mazurki, może walce Fryderyka,Może nadzieja doczekania lepszych mi, ze inaczej żyją ludzie,Mówisz mi, że gdzieś ludzie żyją mi krótki sierpień, długi grudzień,Mówisz mi długie noce, krótkie mi, słuchaj stary –jedno życie,Mówisz mi – spakuj rzeczy wyjedź mi wstań i spakuj się o świcie,Czy to warto tak pod górę, tak pod Może to przeznaczenie zapisane w gwiazdach...Narrator teraz dla bardzo uważnych – niespodzianka. Za chwilę chętni uczniowie otrzymają kartki na których znajduje się kilka pytań dotyczących Mazurka Dąbrowskiego. Odpowiedzcie na nie, podpiszcie kartki i wrzućcie je do skrzynki znajdującej się w bibliotece. Czekamy do .........................Dla najlepszego uczestnika – Paradowska, Agata Łogin-SzczepańskaUmieść poniższy link na swojej stronie aby wzmocnić promocję tej jednostki oraz jej pozycjonowanie w wyszukiwarkach internetowych: zmiany@ największy w Polsce katalog szkół- ponad 1 mln użytkowników miesięcznie Nauczycielu! Bezpłatne, interaktywne lekcje i testy oraz prezentacje w PowerPoint`cie --> (w zakładce "Nauka"). Brat Albert nie był na tyle znany, żeby ludzie szli na niego do kina. Szli na Wojtyłę. Z Krzysztofem Zanussim rozmawia Małgorzata Bilska. Małgorzata Bilska: „Brat naszego Boga” jest tekstem bardzo trudnym do adaptacji. Jak pan wspomina pracę nad filmem? Przyszedł do mnie przypadkiem. Włoski producent nie mógł sobie poradzić i zapytał, czy bym nie dołączył jako koproducent. Uznałem, że w zasadzie byłoby nieprzyzwoite, gdyby Polska nie brała w tym udziału. Początkowo ktoś inny miał reżyserować, troszkę to na mnie jakby spadło… Jestem świadom, że jest to sztuka teatralna, pisana innym językiem. I że zainteresowanie widza wiąże się z autorem, a nie z bohaterem. Brat Albert nie był i nadal nie jest na tyle znany, żeby ludzie szli na niego do kina. Szli na Wojtyłę. Jego natomiast spotkała krzywda, w której byłem z nim solidarny. Mówiło się, że jest wielkim papieżem, ale jako poeta, literat, to jest taki sobie. W „Bracie naszego Boga” on wybiega przed swoją epokę. Pokazuje perspektywę społeczną, polityczną i religijną, o której nasz katolicyzm z lat czterdziestych jeszcze nie wiedział. Sztuka trafiła na lata do szuflady. Nie wydrukowano jej w czasach, kiedy może cenzura by ją puściła, potem nie było już o czym mówić. Legenda głosi, że kiedy Karol Wojtyła został biskupem, pani redaktor w „Tygodniku Powszechnym” sięgnęła do tego maszynopisu i natychmiast poszła do spowiedzi. Ponieważ go odrzuciła, czytając tylko początek, który jest rzeczywiście dość toporny. Ten tekst jest po prostu szalenie nabity myślami, taki był Wojtyła. Uderza jedna rzecz – w kontrze do tradycji budujących opowiadań o świętych. U niego biedacy nie odpłacają sercem za serce. Są wstrętni. I musimy zakładać, że tak będzie. Kto inaczej zakłada, ten już robi targ z Panem Bogiem, wyciąga łapę po nagrodę. Nie będzie nagrody, nie będzie wdzięcznych biedaków, którzy całują dobroczyńcę w rękę. Tylko tacy, którzy potrafią mu za to jeszcze dokopać. Zastanawiam się, na ile film opowiada o Bracie Albercie, a na ile – o zachwycie Karola Wojtyły Bratem Albertem. O twórcy dramatu. – Sztuka jest o Bracie Albercie. Dodałem do niej prolog, ze względu na międzynarodowy adres filmu. Nikt nie znał sytuacji w dziewiętnastowiecznej Polsce. Poza tym autor sam postępował z historią dość swobodnie. Nie wiadomo właściwie, czy pod koniec dramatu szykuje się rewolucja 1905 roku, czy już bolszewicka. Zagraniczny widz nie wiedział, czym było powstanie styczniowe, dlaczego Chmielowski stracił nogę, a kiedyś był lwem salonów. To wszystko trzeba było dopowiedzieć w prologu, nie tekstami Wojtyły. Zawartość treściowa, przede wszystkim konfrontacja z marksizmem, z myślą rewolucyjną, jest tu niebywale głęboka. Wojtyła szalenie daleko idzie w przyzwoleniu na rewolucję; w pochwale oporu przeciwko niesprawiedliwości. Drogi Chmielowskiego i rewolucji rozchodzą się dopiero wtedy, kiedy autor punktuje różnicę między nim a Leninem. No bo wiadomo, że „nieznajomy” w sztuce jest wzorowany na Leninie. Istnieje domniemanie, że mogli się obaj spotkać w Zakopanem. (Są nawet obrazy tego spotkania u albertynek). Prawdopodobne, że się spotkali, bo to było małe, wąskie środowisko. Symbol? Nikt tego wówczas nie mógł zauważyć. Wojtyła stawia chrześcijaninowi w tekście niesłychanie heroiczny próg wymagań. Mówi, że w tej czasem odrażającej mordzie potrzebującego trzeba odnaleźć twarz Chrystusa. Co innego dać jałmużnę, a co innego – poczuwać się do obowiązku solidarności ludzkiej z tym drugim. I kochać go mimo tego, że jest taki, jaki jest. On nie jest przedstawiony ujmująco, sympatycznie. Kiedy film powstawał, czy już powstał, miałem okazję do rozmowy z papieżem. Opowiedziałem mu historię, na którą trafiłem dzięki mojemu koledze Istvánowi Szabó, który szykował się do filmu o Róży Luksemburg. (Mnie też proponował ten temat jeden z producentów, w końcu nakręciła ten film Margarethe von Trott a). Róża Luksemburg jest niewątpliwie świecką świętą sprawy proletariatu. Według świadectwa – już nie pamiętam, czy Clary Zetkin, czy jej syna – Luksemburg wyprowadzała się z Kreuzbergu, robotniczej dzielnicy Berlina, do lepszego mieszkania. Zapytana, czy opuszcza robotników, odpowiedziała: „Nie. Mogę oddać życie za ich sprawę, ale mieszkać z tą hołotą nie będę”. Bardzo cenię jej szczerość, bo często tak myślimy, tylko nie pozwalamy sobie głośno tego powiedzieć. Wojtyła nie znał tekstu Róży Luksemburg i bardzo się ucieszył, kiedy się dowiedział, że aż tak dobrze wyczuł Lenina. W sztuce on jakby mówi: „Mogę dowodzić lumpenproletariatem, ale nie mam powodu się z nim utożsamiać”. Na co Brat Albert: „Muszę razem z nimi zamieszkać. Muszę być jednym z nich”. Wojtyła był filozofem, pan profesor nim jest, Chmielowski filozofem nie był. Zmarł rok przed rewolucją październikową, która wybuchła w 1917 roku. Rozwinę wcześniejsze pytanie. Dramat powstał w latach 1944–1950, kiedy kończyła się druga wojna światowa, a do Polski wkraczał komunizm. Czy przypisywanie Bratu Albertowi świadomej konfrontacji z komunizmem nie jest projekcją dylematów Karola Wojtyły? Brata Alberta interesował chyba konkretny człowiek, w którym dostrzegł twarz Jezusa… Nie kierował się logiką makrospołeczną. Nie wiemy nic o tym, to prawda. Musiał jednak przeżyć rewolucję 1905 roku. Myślę, że jest to odpowiedź na wymagania czasu. Wojtyła pisał ten dramat po coś. W swoim czasie chciał coś ludziom powiedzieć. Może w tym miejscu to jest nawet ahistoryczne, ale nie ma to właściwie żadnego znaczenia. Wojtyła historię traktował z wielkim przybliżeniem. Pan także zmienił chronologię zdarzeń. Przypomniała mi się scena wsadzania krzyczącego Chmielowskiego do karetki w kaftanie bezpieczeństwa. W tym jest akurat coś niezwykłego. Wojtyła jako artysta znalazł wyraz dla schizofrenii, o którym wszyscy moi znajomi psychiatrzy wypowiadają się z ogromnym uznaniem. Mam na myśli rozdwojenie jaźni, charakterystyczne dla pewnych przypadków schizofrenii. Rozmowa z cieniem? – Tak, rozmowa bohatera ze sobą. Konflikt wewnętrzny człowieka, który już przekracza granice normalności – jest nadzwyczajny. Wojtyła dał mu wyraz, nie złagodził tego i nie ukrywał. Wiele biografii Brata Alberta ukrywa jego szaleństwo z obawy, że jak raz zachował się jak szalony, to wszystko potem w jego życiu wynika z anomalii. A przecież po znalezieniu powołania Chmielowski zniósł bez porównania większe ciosy niż te, które go wcześniej spotykały – i nigdy już o psychiatrię się nie otarł. Czyli była to schizofrenia uwarunkowana… Przepraszam, czy to na pewno była schizofrenia? Czy nie zachorował na depresję? W pełni się zgadzam co do tego, że ukrywanie choroby jest fałszowaniem życia, pozbawianiem świętego ludzkich cech. Może pana ucieszy fakt, że jeden z wywiadów w książce (z dr. hab. Hubertem Kaszyńskim) jest w dużej mierze właśnie o chorobie Brata Alberta. Depresja to nie wyrok skazujący na dożywocie. Powiem pani coś ważnego – i będzie pani chyba pierwszą publiczną powiernicą rzeczy, która jest dość delikatna. Uważam, że już mogę o tym mówić, w tej odległości od śmierci Karola Wojtyły. Przy jego biografii, filmie „Z dalekiego kraju” (1981), wyniknęły początkowo ogromne trudności. Otoczenie papieża w Watykanie bardzo źle zareagowało na scenariusz, który napisał Jan Józef Szczepański, Andrzej Kijowski i ja jako trzeci. Mówiono, że przedstawienie papieża jest niekorzystne. Mówiąc prawdę, ja też nie bardzo chciałem ten film robić, wydawał mi się niemożliwy do zrealizowania. Z pewną nadzieją myślałem: „Niech powiedzą, że się nie zgadzają, będę miał problem za sobą. Nie muszę tego robić”. Tymczasem, w okolicznościach zupełnie opatrznościowych, papież złapał katar i dlatego znalazł czas na przeczytanie scenariusza, czego wcześniej nie zamierzał robić. Był akurat u niego jeden z przyjaciół i tekst przyniósł. Z dnia na dzień wszystkie zastrzeżenia zniknęły. Kardynałowie, którzy mieli nam je wyłożyć, nagle się wycofali. Ale papież sam w rozmowie poprosił, żeby jednego szczegółu nie eksponować. Chodzi o jego wypadek i głęboki wstrząs mózgu, którego doznał. Nie ma jasności, ile dni spędził w szpitalu, zanim go odnaleziono. Nastąpiły po tym pewne zmiany psychiczne, do których on sam się przyznawał. Między innymi podobno jego zdolności językowe wtedy się nasiliły. Były dużo większe niż wcześniej. Kiedy to się stało? W 1944 roku, jak pracował w fabryce „Solvay”. Potrącił go samochód, został zabrany z ulicy do szpitala. Epizod rozbudowałem w scenariuszu, bo mi się wydawał fascynujący; zawsze mnie interesowała relacja ciała, materii i ducha. Papież nie powiedział, że tak nie było. Powiedział tylko: „I tak komuniści będą się starali mnie zdyskredytować. Jak dajecie im materiał, że byłem wariatem, to już siłą rzeczy wszystko się wyjaśnia. Nie eksponujcie tego tak bardzo”. To była kwestia kilku dialogów, które oczywiście wyleciały. Rozumiałem, dlaczego papież to powiedział. To samo odnosi się również do Brata Alberta. Bardzo Panu dziękuję za tę opowieść, piękne wspomnienie. Może doda siły do walki o siebie wielu zwykłym ludziom. Upłynęło tyle lat od cierpień Chmielowskiego, a zaburzenia psychiczne nadal są potwornym stygmatem i piętnem. Chorzy boją się przyznać do nich przed ludźmi, a co najgorsze, wstydzą się iść do psychiatry, a nawet do psychologa. To jest już temat na większą rozmowę. Wojtyła we wszystkich swoich pismach eksponował dramatyzm życia. Jest to najbardziej niemodna i niesprzedażna koncepcja naszego losu. Koncepcja rynkowa mówi o tym, że życie jest zabawną przygodą. Rób, co chcesz, wszystko wolno, nic niczym nie grozi. A naprawdę życie jest przygodą bardzo ryzykowną. Jest pan współscenarzystą filmu. Jak teatr słowa (Wojtyła był jednym z twórców i aktorem Teatru Rapsodycznego) udało się przełożyć na obraz? Film jest sztuką obrazu… Nie. Film jest sztuką słowa. Zaprzeczam, choć jestem w mniejszości. Film wychodzi z teatru, ze słowa. Scenariusz jest w zasadzie tylko mój, współscenarzysta figuruje formalnie, gdyż trzeba go było wpisać z powodów kontraktowych. Kiedy szykowaliśmy się do projekcji w Castel Gandolfo, leżały tam powyciągane kable. Szedłem z papieżem, bardzo uważając, żeby się nie potknął. Zauważył, że jestem zdenerwowany, i powiedział: „Pan się nie ma co denerwować. To ja się muszę denerwować”. Zapytałem: „Dlaczego?”. „Bo ja nie mam pojęcia, czy ten tekst się nadawał do filmu. Nie miałem takiego przekonania” – wyjaśnił. Okazało się, że nigdy nie widział tekstu na scenie, na wpół amatorskie grupy pokazywały mu tylko jakieś fragmenty. W tym też jest zresztą jego krzywda jako autora. Żartowałem, że gdyby papież mógł się na tydzień zwolnić z pracy, to byśmy sobie nad scenariuszem posiedzieli, pewnie byłby dzięki temu dużo bardziej filmowy. Gdyby sztuka została wystawiona od razu po napisaniu, autor byłby na próbach i masę rzeczy by poprawił. A w Castel Gandolfo po projekcji z bezradnością pytał: „No jak, dało się obejrzeć?”. Jak papież odebrał film? Właśnie nijak nie odebrał, nas wszystkich pytał, czuł się podsądnym. Byłoby niestosowne, gdyby coś mówił jako autor. Krytycy uważają „Brata naszego Boga” za najlepszy dramat Wojtyły. Bohater był dla niego ważny. Kim jest dla pana? Zagadkową postacią. Jego rozstanie ze sztuką mnie smuci. Chciałbym, żeby dalej malował. O biednych dawno bym już zapomniał, a obrazy by mi zostały. Ale to jest bardzo egoistyczny sąd. Taki brzydko ludzki. Dobro, które człowiek czyni, jest o wiele większe niż wszelka sztuka, którą tworzy. Fragment książki Małgorzaty Bilskiej „Nic na pokaz. Fenomen brata Alberta”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa „W drodze”. Tytuł i lead od redakcji 3 3 lipca 2017, 10:10 Wydawnictwo polskiej Prowincji Zakonu Kaznodziejskiego. Gimnazjum„JAN PAWEŁ II ŚWIĘTY”(scenariusz uroczystości)Muzyka 1: Alleluja Obraz 1: Papież w chmurachMuzyka 2: Obraz 2: Okno z gołębiem Do apartamentów papieskich spłynął anioł. Słychać było szelest jego skrzydeł, blask otoczył złożonego cierpieniem człowieka – Karola Wojtyłę, człowieka niezwykłego, papieża, którego znal cały świat – Jana Pawła Wielkiego. Przybysz Niebieski wyciągnął dłoń, Ziemia wstrzymała oddech... Z placu Świętego Piotra płynęły wciąż modlitwy, by pozostał jeszcze z nami... .Lecz świetlisty gość patrzył z miłością na umierającego – ta czysta dusza odpływała...Aż wreszcie rozległy się słowa: ,,Odszedł do Domu Ojca...by nam błogosławić.”Muzyka 2 cd. Obraz 3: świeca „Przejście” Godz. dnia 2 kwietnia 2005 Obraz 4: ciemne niebo Przeszedł bramę wieczności Skończył się trud i zmaganie Skończyło się to największe kazanie: bez słowa W ciszy bólu i łez W ciszy smutku W ciszy rozstania W ciszy, która stała się wiecznym wołaniem! ,, Wykonało się...” Wykonało się... o dziewiątej trzydzieści siedem Wieczorem - serce ustało Plac zamarł, ciszą i łzami Wykonało się... Anioł zstąpił z nieba I zabrał Papieża Polaka Do domu naszego Ojca Wykonało się... Chrystus otworzył drzwi Obraz 5: jasne niebo I Wielki Papież Nareszcie był w domu.„Porta Dei” Właściwie to nawet pukać nie musiał, Obraz 6: Papież we mgle Sam święty Piotr Piotrowi się pokłonił A Zmartwychwstały, Pan historii i czasu Drzwi wieczności otworzył I do środka — do domu wiecznego, zaprosił. Historia — to, co zniszczalne, Przeszła w stan spoczynku, Pozostała obecność obecność innego już wymiaru. Bóg drzwi swoje otworzył!Muzyka 3: Obraz 7: wniesienie trumny„Pozostawił ducha” Na początku powiał wiatr Wynieśli Twoją trumnę z Bazyliki Piotra Postawili ją przed ołtarzem W niej ciało Świątynia Boga. O. Paweł Warchoł (fragment) Obraz 8: trumna z krzyżem„.......” Położono Ci Ojcze na wieku trumny Otwartą Ewangelię Żeby Aniołowie z wysokości Mogli odczytać święte wersety Obraz 9: trumna z księgą I zbliżył się do trumny wiatr Ciepłym oddechem zaczął niecierpliwe Przewracać kartki Jakby słów szukał które określałyby Twoją trudną drogę w służbie Pana Jakby chciał wykrzyczeć bunt wobec śmierci W którą nie mógł uwierzyć Pewnie chciał Ciebie namówić Na odrzucenie wieka żeby łoskotem Żal się przetoczył po korytarzach Dostojnej Świątyni Ale Ty milczałeś Wiatr nie mógł znieść pustki Rozżalony Zdecydowanym porywem zamknął Mądrą Księgę życia.,,Na Twym pogrzebie” muzyka 3 cd. Obraz 10: druga księga Na Twym pogrzebie modlił się z nami Nawet wiatr Wciąż z ewangelią kartki przewracał Szukał słów pięknych Ważnych dla Ciebie Modlił się szeptem – modlił i płakał Jak każda siostra I każdy brat Obraz 11: zamknięta księga Targał flagami i w serca wnikał Swoim powiewem ocierał łzy A potem ucichł I księgi więcej już nie otwierał I już nie czytał wierząc, że teraz o wiele częściej będziemy do niej zaglądać my Kochany Ojcze Mówiłeś – tu u nas w Polsce Że oto ,,rzucasz słowa na wiatr” Wiatr je wysłuchał... I poniósł dalej I dobrze zasiał Bo obrodziły one wspaniale Dlatego klęka przed Tobą dzisiaj Nie tylko Polska Lecz cały świat Ryszard Makowski Obraz 12: tłum Santo subito Santo subito! Święty natychmiast! Jak: vox populi,vox Dei. Jak w dawnych czasach zabrzmiało wołanie na Piazza di San Pietro. A On już w oknie Pana Boga. Stamtąd już nam błogosławi! Jakże nie pochylić się nad tą niepojętą tajemnicą życia, co życiem jeszcze bardziej się staje... Jak: Sanguis Martyrum — semen Christianorum- On się staje! Mówią największy — i tak jest naprawdę! Większego nie ma, nie było! Ty jesteś Petra-Skała - dla wszystkich, dla nas! Kornecki Obraz 13: tłum 2 santo subito Tłum skandujący na pogrzebie Jana Pawła II wyrażał powszechne przekonanie o świętości Papieża. Reakcje zwykłych ludzi z całego świata wziął sobie do serca Benedykt XVI, który zaledwie 41 dni po śmierci swego poprzednika zezwolił na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego, mimo że według procedur powinien się on rozpocząć 5 lat od śmierci Karola Wojtyły. Obraz 14: JP z dzieckiem w chmurce Jan Paweł zmarł w opinii świętości. I choć w procesie beatyfikacyjnym są brane pod uwagę jedynie te cudowne wydarzenia, które zdarzyły się już po jego śmierci, to i tak napływają świadectwa osób, których życie odmieniło się podwpływem spotkania z Ojcem Świętym. Wierzą w uzdrawiającą moc jego dotykui modlitwy. Wspomnienie spotkania z Papieżem jest dla nich jak skarb. Historia zaskakującego uzdrowienia meksykańskiego dziecka Herona Badillo była pierwsza, o której świat dowiedział się po śmierci Jana Pawła II. Muzyka 4: (cuda)Obraz 15: choroba Herona „Choroba Herona... (tekst ...)Czym jest świętość? Obraz 16: JP z rękoma do góry Kościół wzywa ludzi, by byli nie tylko ludźmi dobrymi, bardziej życzliwymi, pomagającymi sobie wzajemnie. Kościół głosi świętość. A świętość to doskonałość. Każdy otrzymał powołanie do świętości. To jest zadanie do zrealizowania dla każdego z nas. Świętość realizuje się poprzez przekraczanie samego siebie, swoich słabości, swoich grzechów. Tę świętość urzeczywistnia się w kontakcie z innymi ludźmi, w kontakcie z rzeczywistością. I to jest właśnie przesłanie, które chciał nam przekazać Jan Paweł 17: JP pozdrawia tłum wiernych Już w samym zwrocie „Ojciec Święty” zawarta jest świętość następcy św. Piotra. Jan Paweł II był człowiekiem niezwykle pokornym. Widział odległość swego człowieczeństwa od Pana Boga. Pokora, niezwykła pokora Jana Pawła II to świadectwo jego świętości.„On już wcześniej był święty!” Tak o Janie Pawle II powiedział Kardynał Stanisław Dziwisz. „Jego świętość nie pojawiła się nagle. Nie ujawniła się dopiero w czasie pontyfikatu, czyli gdy został papieżem. On już wcześniej był święty! Owa świętość była widoczna na każdym etapie jego życia: w seminarium, w wikariacie w Niegowici oraz gdy był profesorem, biskupem, arcybiskupem, kardynałem i papieżem. Obraz 18 : Ojciec Święty modli się - kwiaty Ojciec Święty był człowiekiem wielkiej modlitwy. Modlitwa, czyli intymna rozmowa z Panem Bogiem, od początku była jego życiem. Na nią miał zawsze czas. Dlatego cała jego siła wynikała z modlitwy. Obraz 19: JP modli się na czarnym tle Codziennie rano odprawiał Mszę św. Nigdy nie opuścił modlitwy brewiarzowej, czytań duchownych oraz różańca świętego. A gdy był już bardzo, bardzo zmęczony, na przykład podczas pielgrzymek, to modlił się również w nocy. I tak pozostało do ostatnich 5: Tu Es Petrus (7) Obraz 20: JP modli się z pastorałemObraz 21: czyta do mikrofonu (czarne tło)Muzyka 6: Zaufaj Panu już dziś (śpiewają)Obraz 22: solidarność„Wiara, Nadzieja, Miłość”Człowiecza dolapłatkami różyrzadko bywa usłana,kark zgina ciężar,tragedii brzemięwytrwać pomaga- Wiara. Krystyna Kunigiel-JabłońskaObraz 23: JP czarno-białyMuzyka 6: Zaufaj Panu już dziś (śpiewają) Obraz 24: JP To, co wyróżnia świętego od zwykłego chrześcijanina, to heroiczna wiara. Ona jest jedną z najważniejszych cnót wiążącą człowieka z Bogiem. Tylko człowiek heroicznej wiary może zostać wzniesiony na ołtarze. Karol Wojtyła od dziecka był nie tylko pobożny, ale też świadomy swojej wiary. To w jej świetle odczytywał osobiste dramaty – śmierć matki i brata oraz tragedie, które doświadczyła Polska. Obraz 25: JP z podniesionymi rękami Już jako papież na początku swojego pontyfikatu mówił - iż wiara nie jest sprzeczna z rozumem, lecz że się nawzajem uzupełniają. Dla wiernych stał się opoką, niewzruszoną skałą wiary – kapitanem, który pewną ręką wśród wzburzonych fal niezawodnie prowadzi okręt Kościoła do portu, jakim jest Królestwo Boże. Jan Paweł II dawał przykład jak należy żyć wiarą na co dzień. Uczył także, jak ją należy rozumieć. Był przekonany, że „tylko wiara posiada odpowiedź w pełni zadowalającą, zdolną uspokoić udrękę umysłu i przynieść pociechę w potrzebie pewności dręczącej ducha każdego człowieka zastanawiającego się na swoim przeznaczeniem” Muzyka 7:Obraz 26: JP na Franciszkańskiej„Wiara i nadzieja” Wiara i nadzieja są cnotami bliźniaczymi. Nadzieja nie jest „matką głupich”, ale wtajemniczeniem mądrych. Wiara podaje ręce nadziei, nadzieja podaje ręce wierze. Kiedy łamią się ludzkie plany, pamiętajmy, że właśnie wtedy ma w nas dojrzewać wiara, nadprzyrodzona siostra nadziei. Ks. Jan TwardowskiMuzyka 8: Obraz 27: cud na jeziorzeCud na jeziorze...(tekst......)Muzyka 9:Obraz 28: JP z płaczącą kobietą„Wiara, Nadzieja, Miłość” /cd./ Płatki uwiędną, wiatr je rzrzuci, czas nosi czapkę złodzieja, wtedy, gdy bardzo mroczno na duszy ciemność rozjaśnia - Nadzieja. Krystyna Kunigiel-JabłońskaObraz 29: JP z chorymi dziećmi Jan Paweł II był nazwany papieżem nadziei. Nadzieja wyraża się w postawie człowieka, który pewny swej wiary w miłość, jaką Bóg go obdarza, z ufnością oczekuje obiecanego zbawienia. A w sensie przyziemnym nadzieja pozwala zachować wiarę w lepsze jutro. Każdy święty jest człowiekiem nadziei. Według Jana Pawła II „nadzieja” była słowem, „które Kościół potarza, ilekroć próbuje odnaleźć źródła cierpienia na świecie”. Dlatego niósł nadzieję spychanym na margines społeczeństwa: poniżanym, biednym, chorym, ofiarom kataklizmów i 10: Obraz 30: JP ze starszymi chorymiNadzieja chrześcijańska nie jest spokojną wyspą, ale jest walkąo nadzieję, ciągłym zmaganiem sięze smutkiem, przygnębieniem,rozpaczą. Jest ciągłą walkąz pesymizmem, który każe opuszczaćręce, walką z dramatem stale musi walczyć,by mieć nadzieję. Ciągła walkao nadzieję jest naszą nadzieją,która w nas 31: JP przy murze Ojciec Święty kilkadziesiąt razy odwiedzał więzienia lub kierował orędzia do skazanych. Już jako młody ksiądz Karol Wojtyła odwiedzał, wspierał słowem pokrzepienia i modlitwą kolegę z klasy, Witka Karpińskiego, więzionego przez urząd bezpieczeństwa. Jako papież podczas spotkania z nieletnimi oczekującymi na wyrok we włoskim zakładzie reedukacyjnym mówił: „... Czasem jesteśmy lampami bez światła, lampami, które nie świecą, których możliwości nie zostały zrealizowane. Przyszedłem, aby zapalić w waszych sercach ten płomień, który mogły zgasić przeżyte rozczarowania i niespełnione nadzieje”. Muzyka 11: Tu es Petrus II cz. (3) śpiewają Obraz 32: JP z małym dzieckiem Muzyka 12: Obraz 33: JP z tłumem Cierniową drogą kroczy samotnie codzienna życia zawiłość, wyciągnij ręce otwórz ramiona światu ofiaruj - Miłość. Mroki złej nocy świt dnia rozjaśni i życie bardzo uprości gdy z sercem mądrość dojdzie do głosu wiary, nadziei, miłości. Chyba każdy zapamiętał słowa św. Pawła z Nowego Testamentu: „Tak więc trwają wiara, nadzieja i miłość – te trzy – z nich zaś największa jest miłość”. Tę prawdę Karol Wojtyła przyswoił sobie już jako dziecko. Słowa, że kochał wszystkich, brzmią jak slogan, powtarzany często przez piszących o Papieżu, ale w jego przypadku tak było 34: JP z chorym dzieckiem Od samego początku chorzy i cierpiący zajmowali wyjątkowe miejsce w sercu i nauczaniu Jana Pawła II. Nazwał chorych „największym skarbem Kościoła”. W czasie każdej pielgrzymki zbliżał się do sektorów z chorymi, by się nad nimi pochylić i ich pokrzepić swoim spojrzeniem, gestem i słowem. W orędziu na X Światowy Dzień Chorego w 2002 r. Jan Paweł II wyznał: „Kiedy spotykam chorych w Rzymie czy podczas moich podróży zawsze chciałem zatrzymać się przy każdym z osobna, każdego wysłuchać i pobłogosławić, by okazać, że każdy z nich jest przedmiotem Bożej czułości”. W wielu swoich wypowiedziach kierowanych do chorych podkreślał tajemnicę i sens cierpienia, pocieszał ich i 13: Obraz 35: Cud (dziewczynka chora na raka)Muzyka 14:Obraz 36: JP uśmiechnięty Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko stop: (pauza) Papież nauczał, że Chrystus stawia nam wysokie wymagania, domagając się miłowania nieprzyjaciół. 16 maja 1999 roku podczas Mszy św. na placu św. Piotra z okazji Dnia Miłosierdzia Jan Paweł II głosił: „Jezus mówi, że nie jest żadną szczególną zasługą miłość do przyjaciół do tych, którzy wyświadczają nam dobro. Prawdziwą zasługę ma ten, kto miłuje swego nieprzyjaciela. Któż jednak zdołałby wspiąć się na tek niedosiężny szczyt, jeśli by nie miał oparcia w miłości Bożej?”.Muzyka 14: cd. Obraz 37: JP z pastorałem Poprzez miłość Boga czyni widzialnym, przez odwagę staje się wielkim znakiem czasu, gdy z gruzów odbudowuje dobro i roznieca chybotliwy życia płomyk. Miłosierny wobec błędów człowieka, w obronie jego praw nieprzejednany. Magdalena PocgajObraz 38: JP z Ali Agcą Karol Wojtyła nikogo nie uważał za swego nieprzyjaciela, ale w powszechnej opinii kimś takim był zamachowiec Ali Agca. Jemu jednak Jan Paweł II przebaczył już pięć dni po dramatycznym wydarzeniu z placu św. Piotra z 13 maja 1981 roku. Obraz 39: JP z murzynami Miłość była motorem działania Ojca Świętego. Wszystkie jego pielgrzymki były okazja do głoszenia prawdy o Bożej miłości i wyrazem solidarności z ubogimi i prześladowanymi poprzez poznawanie sytuacji życiowej nędzarzy, uchodźców, chorych na trąd czy AIDS, bezdomnych, bezrobotnych, dotkniętych różnorodną przemocą, pogardzanych i zepchniętych na margines życia społecznego. Obraz 40: JP + ręce tłumu Same pielgrzymki były już znakiem Bożego miłosierdzia dla ludzi, którzy nigdy w życiu nie mieliby okazji spotkać Papieża. W czasie wszystkich wizyt apostolskich stawał się uniwersalnym rzecznikiem praw człowieka zwłaszcza prawa poszanowania jego godności. W Meksyku podczas pierwszej zagranicznej podróży powiedział, że „chcę być waszym głosem, głosem nie mogących mówić lub nie słyszanych”. W czasie kolejnych pielgrzymek przemawiał „w imieniu tych, którzy nie mogą się odezwać”. Obraz 41: JP z Matką Teresą Bardzo ważną formą ewangelizacji na rzecz ubogich jest niestrudzone wyróżnianie ludzi, którzy pomagają innym. Największym wyróżnieniem są beatyfikacje i kanonizacje osób, które poświęciły się walce z biedą. Ojciec Święty wyniósł na ołtarze całą rzeszę świadków miłosierdzia. Wśród tej rzeszy znaleźli się: Matka Teresa, Brat Albert, Faustyna 15: miłosierdzie.. „Słowa, które zmieniły świat”.(12)Obraz 42: JP ŁagiewnikiObraz 43: JP pozdrawia Taka była do świętości Jana Pawła II. Świętość uczynił programem własnego życia. Na początku pontyfikatu w jednym ze swych przemówień powiedział, że powierzona mu przez Chrystusa misja nie polega na niczym innym, jak tylko na uświęcaniu siebie i ludzi, na życiu zgodnym z Bożym planem zbawienia i na pomaganiu innym żyć według niego. Jan Paweł II to zadanie w swoim posługiwaniu w pełni zrealizował. Był i jest dla świata znakiem dobroci i miłości Boga, prawdziwym świadkiem Chrystusa i Jego Ewangelii, człowiekiem 44: JP we mgle Ojcze Święty, prosiłeś nas w Swoim Testamencie, aby po Twojej śmierci modlić się za Ciebie. Ojcze Święty nie zapomnieliśmy. My wdzięczni, chociaż może tej wdzięczności nie zawsze użyczaliśmy Ci za życia, modlimy się o szybką Twoją beatyfikację i kanonizację. Muzyka 16: (Psalm nadziei)Boże, włącz Jana Pawła II w poczet świętych Boże w Trójcy Przenajświętszej, dziękujemy Ci za to, że dałeś Kościołowi Papieża Jana Pawła II i sprawiłeś, że zajaśniała w nim Twoja ojcowska dobroć, chwała krzyża Chrystusa i blask Ducha miłości. On, zawierzając całkowicie Twojemu miłosierdziu i matczynemu wstawiennictwu Maryi, stał się żywym obrazem Jezusa Dobrego Pasterza, wskazując nam świętość, wysoką miarę życia chrześcijańskiego, jako drogę do osiągnięcia wiecznego zjednoczenia z Tobą. Udziel nam, za jego przyczyną, zgodnie z Twoją wolą, tej łaski, o którą prosimy, z nadzieją, że zostanie on rychło włączony w poczet Twoich świętych. 17: Barka Obraz 45: JP z wyciągniętą ręką,, Barka już odpłynęła”Barka już odpłynęła i cumuje w niebiesieć pełną ponad miarę Bóg odsłania Pawlezobacz jak świeci w mroku Twoja Jasna GóraKraków dzwonem Zygmunta w bramę nieba pukaTatry i Wybrzeże drogowskazem krzyżamówią że nie daremna była Twa naukatotus tuus powtarzałeś w każdej trudnej porzektóż bardziej jak nie matka rozumie i czekagdy przez Ostrą Bramę w niebo Jasnej Góryprowadzi czułym sercem każdego człowiekazobacz tam gdzie rzucałeś ziarna swego sercadziś jasno płoną świece modlitwy płomieniemświat zdumiony przystanął bo odkrył na nowoże radością się stało człowiecze cierpienieuczeni w piśmie Twoje obracają słowapróbują jeszcze mówić o ziemskich potrzebacha przez morze modlitwy co bije o sercebarka już odpłynęła za horyzont nieba...zdumieni wobec wielkiej tajemnicy Bogaprzystajemy na brzegu gdzie wiatr boży wiejea ci co zobaczyli że Bóg czyni cudaponiosą dalej z sobą Wiarę, Miłość i ŚwiętyJanie Pawle IIJeśli miłość do Ciebie, to bezgraniczna,Jeśli pamięć o Tobie, to na zawsze, A jeśli wiara,To taka jak Twoja:Zdolna góry przenosić,Ludzi jednoczyćZmieniać oblicze ziemi. Krzysztof Seweryn Wroński Muzyka ...Dzięki za serce Twe... Obraz 46: JP w niebie Opracowaniemgr Anna KrakowiakW programie wykorzystano następujące materiały:„Nasz Święty Jan Paweł II - ŚWIADECTWA CUDÓW”.

scenariusz przedstawienia o bracie albercie